Strona:Miłość artysty- Szopen i pani Sand.djvu/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bardzo. Słaby, blady i kaszlący, zażywał często krople opjum na cukrze i wodę żywiczną (eau de gomme), wycierał sobie czoło wodą kolońską, i, mimo to, uczył z cierpliwością, wytrwałością i gorliwością przedziwną“. Od tej pory, mimo popraw i zatrzymań chwilowych, ciągły spadek widoczny. Po rozstaniu się z panią Sand będzie już, jak cień. Nie będzie mógł wchodzić na schody. W 1847 nie będzie już prawie chodził. Sprawy z wydawcami będzie załatwiał w powozie, zatrzymawszy go przed magazynem, otulony w swój płaszcz niebieski i z trudem rozmawiając z księgarzem, który do niego podąży[1]. Ale wróćmy do r. 1839. Pani Sand, po urządzeniu się już w Nohant, pisze, jak zawsze, do swej przyjaciółki, że „Szopen ma się to lepiej, to gorzej, nigdy właściwie ani źle, ani dobrze“. Sądzi ona, że „biednego dziecka przeznaczeniem jest ciągła mała tęsknica“. Swoją drogą, skoro tylko ma więcej sił, jest wesół, a gdy jest melancholijny, rzuca się na fortepian i komponuje śliczne rzeczy. Poza tem uczy Solange.

Pani Sand mówiła niedawno, że Szopen nie ma nic wspólnego z naszem życiem praktycznem, tymczasem Szopen, poza chorowaniem i komponowaniem, jest do najmniejszych szczegółów zajęty sprawami praktycznemi pani Sand i swemi. Daje on z Nohant polecenia listowne Fontanie co do wynajęcia i urządzenia apartamentów mieszkalnych na zimę dla pani Sand i dla

  1. F. Niecks. Frederick Chopin, II, 309.