Strona:Miłość artysty- Szopen i pani Sand.djvu/085

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wszystkie te rzeczy wzniosłe, czarujące lub dziwaczne, jakie umiał wydobywać z siebie, czyniły z niego duszę towarzystw wyborowych, i wyrywano go też sobie dosłownie; szlachetny jego charakter, jego bezinteresowność, jego duma, jego pycha dobrze zrozumiana, obca wszelkiej próżności w złym guście i wszelkiej czelnej reklamie, pewność jego rozmowy i wykwint jego dobrego wychowania czyniły z niego przyjaciela równie poważnego, jak i miłego.
Oderwać Szopena od tylu rozrywek, wzwyczaić go do życia prostego, jednostajnego i tylko pracowitego, jego, który był wychowany na kolanach księżniczek, było to pozbawiać go tego, co było jego życiem, życia sztucznego, to prawda, albowiem, jak kobieta uróżowana, składał on wieczorem, wracając do siebie, swą werwę i swą moc, by spędzać noc w gorączce i w bezsenności; ale życia, które było krótsze i bardziej ożywione, niż życie ustronia i zażyłości ciasnej w kole jednostajnem jednej rodziny. W Paryżu, odwiedzał on po kilka rodzin codziennie, lub wybierał co najmniej każdego wieczoru inną za środowisko. Miał w ten sposób kolejno dwadzieścia czy trzydzieści salonów do upajania i czarowania swą obecnością.
Szopen nie był zrodzony do uczuć wyłącznych; był on wyłączny tylko w stosunku do tych uczuć, których wymagał. Dusza jego, wrażliwa na wszelkie piękno, na wszelki wdzięk, na wszelki uśmiech, oddawała się z łatwością i samorzutnością niesłychaną. Prawda, że się cofała również w rozczarowaniu nadmiernem od słowa czyjegoś niezręcznego, od uśmiechu