Nie mają po co przychodzić! Vanna odpowiedziała im za nas oboje.
Bez wątpienia. Czy jednak zgodzisz się na jej odpowiedź?
Jej odpowiedź!... Więc wątpisz?... I ty ją niby znasz, i widywałeś ją codziennie od pierwszej chwili, gdy cała jeszcze kwieciem okryta i promieniejąca blaskiem jedynej miłości, przekroczyła próg tej komnaty, w której sprzedać ją pragniesz, w której ośmielasz się wątpić w jedyną odpowiedź, jaką kobieta dać może ojcu, zapominającemu się do tego stopnia, iż pragnie, by jego córka...
Mój synu, każdy widzi w drugiej istocie to, co widzi w sobie; każdy ją zna inaczej, patrzy bowiem z wysokości własnego sumienia...
Tak... dlatego prawdopodobnie źle ciebie znałem... Lecz jeśli oczy moje mają naraz się otworzyć, by dostrzedz aż dwie okrutne pomyłki, wołałbym — mój Boże! — zamknąć je na wieki!
Otworzą się one, mój synu, na promienniejsze jasności... Mówię tak, bo dostrzegłem w niej moc, jakiej ty nie spostrzegłeś, a która o jej odpowiedzi wątpić nie pozwala.