Strona:Maurycy Maeterlinck - Monna Vanna.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szą sposobność do okrycia się sławą, która mi się wydaje czystszą od chwały wojennej... Miłość dla jednej osoby jest dobrą i godną pochwały, lepszą jest jednak powczechna, wzrastająca miłość. Skromność czujna i baczna wierność są pięknemi cnotami, bywają przecież dnie, w których poziomemi się wydają, gdy zwrócimy oczy w inną stronę... Oto... Lecz nie gub się przy pierwszem słowie; nie pozbawiaj się możności odwrotu. Nie wiąż się przysięgami, krępującemi rozum wówczas, gdy z drogi na którą nieopatrznie wstąpił, zawrócić pragnie...

gwido, wskazując namiestnikom swoim gestem, aby się oddalili.

Pozostawcie nas samych...

marco.

Nie, pozostańcie... Wszakże los nas wszystkich rozstrzygnie się teraz... Chciałbym przeciwnie, by ta komnata napełniła się ofiarami, oczekującemi ratunku; by nieszczęśliwi, których ocalić mamy, słuchali pod oknami słów moich, żeby je ująć... i wrazić w myśl swoją pojęcie o zbawieniu, jakie przynoszę... przynoszę bowiem zbawienie, jeśli rozum zgodzi się na nie; a zaledwie dziesięć tysięcy rozumów przeważy niekiedy jeden błąd, ciężaru którego lękam się tem bardziej, że sam...

gwido.

Ojcze błagam cię, odrzućmy na bok zagadki. — Czemże jest rzecz, wymagająca słów tylu? Wszystkiego wysłuchać możemy, bo blizcy jesteśmy godziny, w której nic nie dziwi...