Strona:Maurycy Maeterlinck - Inteligencja kwiatów.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kają z wielką prezyzją boków ciała pszczoły, pomijając głowę, inne natomiast nie zdołały doprowadzić do wysokiego stopnia organizacji mechanizmu. W pobliżu szałwji fiołkowej, koło studni rośnie w mym ogrodzie odmiana o kwiatach białych, znaczonych smugami liljowemi. Niema u niej śladu dźwigni, ani żadnego planu mechanicznego. Pręciki i słupek mieszczą się w koronie kwiatowej obok siebie, a cała sprawa jest pozostawiona przypadkowi i nie uregulowana żadną myślą przewodnią. Pewny jestem, że, gromadząc wielką ilość odmian szałwji, możnaby odtworzyć całą historję i cały rozwój mechanizmu zapylania poprzez poszczególne jego etapy, zacząwszy od bezładu pierwotnego szałwji białej, aż do końcowych udoskonaleń odmiany oficynalnej. Jakież stąd jednak wnioski? Czyżby ludek ten czynił ciągle nowe wysiłki i podejmował próby, podobnie jak to czyni esparceta ze śrubą Archimedesa? Czyż doskonałość dźwigni automatycznej nie została jednogłośnie stwierdzona? Jeśli tak, to, zaprawdę, niema rzeczy niezmiennych i apriorycznych, nie podlegających próbom i rozwojowi w tym świecie, który nawykliśmy uważać za skończony i poddany fatalizmowi rutyny organicznej.[1]


  1. Od lat kilku czynię doświadczenia nad mieszaniem odmian szałwji. Usuwając wszelkie możliwości działania