Strona:Maurycy Maeterlinck - Inteligencja kwiatów.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kwiatu, świetność jego znika zwolna, płatki korony opadają i smutne one objawy zdają się oddziaływać poskramiająco na pychę dumnych królowych. Poddają się nakoniec konieczności życia i w danym momencie, jakby na rozkaz tajemny i nieodporny miłości, która chce położyć koniec męczarniom czekania, wszystkie słupki razem przechylają się wstecz ruchem jednolitym, symetrycznym, przypominającym parabolę spadku wody w cysternę i z wdziękiem biorą z ust swych pokornych kochanków pył złoty małżeńskiego pocałunku.


XI.

Niespodzianek nie brak tu, jak widzimy i trzebaby o inteligencji kwiatów napisać grubą książkę, podobną do dzieła Romanesa o inteligencji zwierząt. Ale szkic mój nie ma zgoła aspiracji stania się podręcznikiem tego rodzaju. Pragnę jeno zwrócić uwagę na kilka interesujących rzeczy, jakie dzieją się tuż obok nas, w tym samym świecie, gdzie uważamy się z taką pychą za istoty uprzywilejowane. Nie czynię w faktach tych wyboru, ale przytaczam je jako przykłady, brane wprost ze spostrzeżeń czynionych w różnych okolicznościach. Chcę w szkicu tym zająć się przedewszystkiem kwiatem, gdyż utajone są w nim