Strona:Maurycy Maeterlinck - Inteligencja kwiatów.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

co ustało. Wydałoby się nam wprost śmieszną myśl, że w czasie i przestrzeni trwa, troskliwie zachowana na wieczność, unosząca się pośród gwiezdnych bezkresów dusza biednego Brysia, na którą składało się sześć czy siedm funkcyj, wzruszająco naiwnych, pożądanie jadła i napoju, spanie w cieple i umiejętność obcowania towarzyskiego z podobnymi sobie. Cóżby zostać miało z owej istoty prymitywnej, pytamy zdziwieni? A jakiemże to prawem wykopujemy przepaść pomiędzy sobą a tem stworzeniem, skoro niema jej zgoła pomiędzy światem mineralnym, roślinnym i zwierzęcym? Cóż nas napełnia taką dumą i tak odróżnia od reszty żywych istot, czy może pretensja zaliczania się do rzędu istot, do których sami nawet przez nas stworzeni bogowie nie zawsze mieli wolny dostęp?

IX.

Nie sposób wspomnieć nawet o wszystkich paralogizmach stworzonych przez wyobraźnię naszą w zakresie interesującego nas zagadnienia. Godzimy się naprzykład dość łatwo z myślą o rozkładzie ciała naszego w grobie. Nie zależy nam zgoła na tem, by nam towarzyszyło przez bezkres wieków. W gruncie rzeczy nie byłoby nam to nawet na rękę, by nas eskortowało, obar-