Strona:Maurycy Maeterlinck - Inteligencja kwiatów.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

śmiertelności, to zginie wraz ze mną! — powiedział słusznie pewien angielski poeta.

III.

Uświadomić sobie musimy, że punktem środkowym naszej istoty, że tem co nas obchodzi najbardziej jest owo niejasne „ja“, ów majak nieuchwytny, lotny i zawisły od wszystkiego, a wobec niego wszystkie inne rzeczywistości życia są niczem. Jest nam zgoła obojętnem, że w ciągu eonów ciało nasze, czy substancja jego zaznała wszystkich możliwych form szczęścia i chwały, przeszła najwspanialsze przemiany, była kwiatem, zapachem, pięknem, światłością, eterem, gwiazdą, bez wrażenia przechodzimy obok myśli, że inteligencją sięgnęliśmy w zaświat, żeśmy pojęli jakim jest i uczymy się nim władać. Instynkt nasz przekonany jest, że to wszystko byłoby nam wprost niczem i nie sprawiałoby nam żadnej przyjemności, nie dochodziłoby poprostu do nas, gdyby nie pamięć, czy wspomnienie kilku, zawsze niemal błahych faktów, gdyby nie ów świadek tego niewyobrażalnego szczęścia. Cóż mi stąd, że wiecznie żyć będzie najszczytniejsza, najpiękniejsza i najswobodniejsza cząstka mego ducha, cóż mi stąd, że świetlana będzie i radosna, kiedy nie będzie ona cząstką mego