Strona:Maurycy Maeterlinck - Inteligencja kwiatów.djvu/224

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

syntetyczna, która połączy i zesumuje odkrycia dokonane, przeczucia rozpierzchłe lub wibrujące w powietrzu. Może rozwiążemy problemy, których rozwikłanie zniweczy wroga odwiecznego, to jest wielką niepoznawalność wszechświata i sprawi, że zgoła niepotrzebną stanie się owa wielka ofiara, jakiej się sprawiedliwość domaga od ludzi. Czyż nie jest rzeczą niebezpieczną powstrzymywać ten rozpęd, mącić ową chwilę bezcenną, niepowracalną i najszczytniejszą? Przypuszczając nawet, że to, cośmy osiągnęli, nie zostałoby jak w poprzednich katastrofach straconem, zachodzi obawa, by niesłychana dezorganizacja spowodowana zaprowadzeniem sprawiedliwości nie położyła kresu tym genjalnym wzlotom i temu rozwojowi ducha. Nie posiadamy żadnej pewności, iż okres taki powróci, że zaczną ponownie działać czynniki natchnienia rodzaju ludzkiego, albowiem prawa owe są równie nieuchwytne i nieobliczalne, jak prawa kierujące indywidualnym genjuszem twórczym.
Jest to, jak powiedziałem, argument wstrząsający do głębi i groźny, ale zdaje mi się, przypisuje się zbyt wielkie znaczenie niebezpieczeństwu, które nie jest aż tak dalece oczywiste. Ponad to nastąpić musi niezmiernie doniosła kompensacja wzamian za ową krótką przerwę w zwycięskim