Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ta praca wstępna nie jest wykonywana siłami zbiorowemi i czy kilka, lub kilkanaście samic nie zmienia się przy robocie, gdy się zmęczą.
Jak się rzecz ma, nie wiemy, widzimy jednak, że idea braterstwa przebiła ścianę, dzielącą jedno indywiduum od drugiego. Teraz już kierownictwo życia nie spoczywa w rękach sił zewnętrznych, a strach przed zimą a głodem, czy wreszcie śmiercią nie napędza do czynów ślepego instynktu, ale wodze akcji przeszły w ręce idei, przebijającej się z mozołem ku wyżynom uświadomienia. I tym razem urywa się na tem nić rozwoju i idea nie może osiągnąć w tym kierunku niczego więcej. Nie traci jednak odwagi i próbuje dróg innych. Przerzuca się do innej odmiany, do rodziny trzmieli, dojrzewa tam, obleka się w ciało w zgoła innej atmosferze i czyni pierwsze, jawne i dostrzegalne cuda.

XXII.

Trzmiele, owe wielkie, kosmate, hałaśliwe, przeraźne, a pokojowo nastrojone pszczoły, znane wszystkim dobrze, żyją zrazu samotnie. W pierwszych dniach marca, zapłodniona zeszłego roku samica, przezimowawszy w jakiejś kryjówce, zaczyna budować gniazdo pod ziemią, lub w krzaku, stosownie do obyczaju odmiany, do jakiej się zalicza. W zaraniu wiosny jest na świecie sama