Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rych papirusach hieroglificznych, czy na kamieniach świątyń. Chcielibyśmy dowiedzieć się o jednym bodaj fakcie zaznaczającym rozwój, zobaczyć jeden, najdrobniejszy bodaj szczegół, świadczący, że wprowadziły coś nowego, jeden punkt, w którym odstąpiły od rutyny wielowiekowej,... a wówczas uchylimy czoło i przyznamy, że przejawia się w nich nietylko przedziwny instynkt, ale inteligencja, posiadająca prawo, by ją zestawić z inteligencją człowieka. Wówczas zgodzimy się również, że przyświeca im przeznaczenie daleko wyższe i górniejsze, niż to, które zakreślone jest istotom materjalnym, a nieświadomym.
W ten sposób odzywają się nietylko profani, ale nawet entomologowie słynni, jak naprzykład Kirby i Spence, używając tego samego argumentu, by odmówić pszczołom wszelkiej innej inteligencji poza tą, jaka przebłyska przyćmionem światłem w ciasnem więzieniu instynktu zdumiewającego, ale niezmiennego.
— Pokażcież nam — mówią — jeden jedyny bodaj przypadek, gdzieby pod naciskiem konieczności pszczoły zdecydowały się użyć zamiast wosku — gliny, albo wapna do budowy komórek, i czem innem zastąpiły smółkę, którą zaklejają szpary. Wówczas przyznamy, że są zdolne do rozumowania.