Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

te choroby uczynić nieszkodliwemi. To też nie powinno to zacieśniać horyzontu naszego badania. Ci ludzie myślą i odczuwają pewne rzeczy, niedostępne jeszcze zgoła ludziom, o których mówi La Bruyère.
— Wolę proste i naturalne bydlę od półczłowieka! — rzekłem zcicha. — Mówisz pan w myśl tej pierwszej prawdy, prawdy poetów, o której wspomniałem — odparł. — Zostawmy ją na boku i nie mieszajmy z tą, o której teraz mowa. Te myśli i te uczucia są marne i nikczemne, to prawda, ale to, co marne i nikczemne, zawsze warte jest coś więcej, niż to, czego niema wcale. Władz swoich używają jeno w celu szkodzenia sobie wzajem i trwania dalej na niskim stopniu kultury, który jest im właściwy, ale często tak się dzieje w przyrodzie. Zazwyczaj zrazu używamy jeno w zły sposób darów, które od niej otrzymaliśmy, stosujemy je w celu pogorszenia tego, co zamierzała udoskonalić, ale po zamknięciu rachunku okazuje się zawsze, że wynikło stąd coś dobrego. Nie zależy mi wcale na tem, by udowadniać istnienie postępu, bo stosownie do punktu, z którego nań patrzymy, jest to rzecz wielka, lub zgoła drobna i bez znaczenia. Niezmiennie doniosłym czynem jest złagodzenie, bodaj częściowe, warunków życia ludzkiego, to rzecz ważna, to może najpewniejszy ideał. Ale różnica pomiędzy człowie-