Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szny sposób świadomą wolę życia. Tego rodzaju interwencje zdarzają się dosyć często w królestwie owadów. Jest to rzecz bardzo ciekawa, a w onem królestwie tak ludnem, jak żadne i tak bardzo różnolitem, uchwycić można często lepiej pewnie zamysły przyrody i nadybać ją na jakichś doświadczeniach, czy próbach niefortunnych i niedokończonych. Żywi ona naprzykład jedno wielkie, powszechne pragnienie, przejawiające się wszędzie, mianowicie udoskonalenie każdego gatunku przez zwycięstwo najsilniejszych osobników. Zazwyczaj walka jest zorganizowana doskonale i hekatomby słabych są bardzo wielkie. Nie znaczy to jednak nic wobec tego, że triumf zwycięzcy jest pełny i osiąga swój cel. Nie tak się jednak ma rzecz w razach, kiedy widocznem jest, że sama przyroda nie zdołała dojść do ładu z uświadomieniem sobie celów, do których zmierza i wówczas albo triumf zwycięzcy jest niemożliwy, albo jego los staje się równie smutny, jak los zwyciężonych. Nie porzucając naszych pszczół, znaleźć możemy bardzo charakterystyczny przykład takiego nieporozumienia w dziejach triangulinów przczoły, noszącej miano citaris colletes. Zobaczymy zresztą, że dużo szczegółów tej historji dotyczy również bardzo blisko dziejów ludzkich i bliżej może związane są one z losami człowieka, niż nam się to wydawać może.