Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zawsze, owa jednomyślność jakaś transcendentalna, stanowiąca atmosferę ula, a każda, zda się, wie naprzód, co będą sądziły wszystkie inne. Chwila to nader ważna dla przyszłości ula, jest to moment decydujący o dalszem jego życiu. Pszczoły mają przed sobą wybór trzech, czy czterech ewentualności, z których każda będzie miała konsekwencje odległe i całkiem różne, a najdrobniejszy przypadek może uczynić smutnym los miasta. Muszą pogodzić namiętność, czy wrodzony obowiązek mnożenia gatunku z konserwacją pnia rodzimego i jego odrośli. Mylą się też czasem, chroniąc bowiem królowe rywalki, powodują dwu, trzy, cztero i więcejkrotne roje, przez co wyczerpuje się do tego stopnia macierzyste miasto, że nie zdolne do reorganizacji w czasokresie, na który pozwala nasz klimat, marnieje i wymiera z nastaniem pierwszych, jesiennych przymrozków. Ten pęd do wielokrotnych rojów przetrwał u pszczół z dawnych wieków, kiedy żyły w swej istotnej, ciepłej ojczyźnie. Stają się wówczas ofiarami tak zwanej gorączki rojowej, będącej, jak każda gorączka, nadmiernie intensywną reakcją sił żywotnych, reakcją, przekraczającą swój cel. Tak koło życia zamyka się wieczystą linją nieskończonych nawrotów, którego obwód przebiega przez czarne przestworza śmierci.