Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.II.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

buchy co chwila, to spazmy, to ataki nerwowe, to paroksyzmy wściekłości i rozpaczy. Lukrecyę to męczy, nuży, zabija na siłach i zdrowiu, ale ona znosi wszystko, nie skarży się, bo się poświęciła dla szczęścia Karola: umrze, dzieci zostawi sierotami, on ją zabije, zamęczy... ale ona spełni milcząc, co sobie przysięgła. Po kilku latach takiego życia, dręczona nieustannie, upokarzana zazdrością, oderwana od przyjaciół, dawno już Karola niekochająca a tylko przez poświęcenie go znosząca, Lukrecya wyczerpawszy siły ciągłą ofiarą, umiera!“

Jak powszechnie podówczas mniemano, Karol był żywym portretem Chopina, chociaż zanadto skarykaturowanym. Dzieje tej miłości, są także bardzo do siebie podobne, a wiele było w niej szczęścia, wiele goryczy, to chyba on sam mógł o tem wiedzieć najlepiej. Wiedział on, wiedzieli także inni, że prawdziwa Lukrecya nie umarła z poświęcenia, wiedział także i o tem, iż Karolem powieści, nie był kto inny. tylko on sam[1]. Powiadają, że przez wyrachowanie okrucieństwo, żeby go się pozbyć koniecznie, kiedy romans wychodził, rozkładano arkusze drukowane na biórku, aby je

  1. „Kilka słów o Chopinie“ przez Stanisława Tarnowskiego. (Przegląd Polski, Zeszyt XI, miesiąc maj 1871.