Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.II.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Prócz rozmaitych komissów, com ci ponadawał, a szczególniej w ostatnim liście komiss jej mieszkanie, który ci po naszym przybyciu z karku spadnie, ale aż do tego czasu bądź uczynnym na Boga; prócz tego wszystkiego, zapomniałem cię prosić, żebyś mi kapelusz u mojego Duporta na twojej ulicy Chaussée d’Antin obstalował. On ma moją miarę i wie jakich lekkich mi potrzeba. Niech kapeluszowi da formę tegoroczną, nieprzesadzoną, bo już nie wiem, jak wy się teraz ubieracie. Prócz tego, wstąp przechodząc do Dautremonta, mojego krawca na bulwarze i każ mu natychmiast zrobić spodnie szare dla mnie; — sam wybierz ciemny szary kolor na zimowe; — coś porządnego, tylko nie w pasy, lecz gładkie i ciągnące się. Tyś Anglik, to wiesz czego mi potrzeba. Dautremont się ucieszy, jak się dowie że przyjeżdżam. Także czarną aksamitną, skromną, kamizelkę, ale z jakim malutkim, niekrzyczącym deseniem; coś bardzo skromnego ale eleganckiego. Jeżeli nie ma porządnego aksamitu, to niech zrobi, materyalną, skromnie piękną kamizelkę, byle nie zawiele rozwartą.
Służącego jeżeli można taniej jak za 80 franków, to bym wolał, lecz skoro go masz, to nic nieszkodzi.