Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.I.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z tego że mię tu chwalą,“ zwykł był do bliższych sobie mawiać: „ale co na to powiedzieliby w Wiedniu albo w Paryżu?“ W roku zeszłym poznał z bliska Hummla, jednego z najsławniejszych podówczas w Europie fortepianistów. Fryderyk znał także od dawna kompozycye tego wirtuoza, które były dla niego pewnym rodzajem ideału doskonałości. Teraz miał sposobność przysłuchać się grze Hummla, występującego z kilku w Warszawie koncertami. Jakkolwiek była to gra piękna, świetna nawet i na wybornych klasycznych wzorach wykształcona, przecie Chopin czuł, iż pod względem techniki fortepianowej, nie stoi znowu tak dalece niżej od niego. Przyjaciele zaś Fryderyka, jak-to zwykle przyjaciele, utrzymywali nawet, że on już jest tak wielkim wirtuozem, ze nietylko Hummla, lecz nikogo na świecie obawiać się niema powodu i że jadąc za granicę, powinien tam dać się już jako artysta poznać i koniecznie wystąpić z koncertem. Ale twórca Waryacyi z don Juana i tylu innych już dzieł, które jako skończone, albo będące na ukończeniu spoczywały w jego kompozytorskiej tece, nie śmiał jeszcze zdobyć się na takie postanowienie. Udając się na przejażdżkę do Wiednia, wziął z sobą jednak parę z towarzyszeniem orkiestry kompozycyi, aby mieć takowe