Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.I.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

spuszcza się temi wozami z góry na dół, bez żadnego celu; anim chciał na to patrzeć. Dopiero później, ponieważ nas ośmiu było (i to samych dobrych przyjaciół), jakieśmy się razem zaczęli spuszczać na wyścigi kto prędzéj doleci, pomagając sobie nogami, nabrało to celu współubiegania się i z zapalczywego tej głupiej wiedeńskiej zabawy malkontenta, gorliwym prozelitą zostałem, dopóki znów rozum nie przyszedł do głowy i myśl, że tem zabawiają zdrowe i mocne ciała, tem bałamucą zdatne umysły i to wtenczas właśnie, kiedy takowych ludzkość cała wzywa na swoją obronę. Niech ich djabli porwą!..
Dawano też tu w teatrze Obleżenie Koryntu, Rossiniego — bardzo dobrze. Cieszy mię żem się tej opery doczekał. Wild, Heinefetter, Binder, Forti, jednem słowem co tylko Wiedeń posiada dobrego, wystąpiło i bardzo ładnie. Z Czapkiem byłem razem na tej operze, po niej na kolacyi, gdzie Beethoven zawsze pijał.
Ale, żebym nie zapomniał: zapewne przyjdzie mi wziąść więcej nieco pieniędzy od bankiera Petera jak mi Papa przeznaczył; rządzę się jak mogę, ale dalibóg nie mogę inaczéj, bo bym się o bardzo lekkim worku puścił w drogę. Później broń Boże choroby lub czego i wy byście mi mogli wyrzucać, czemu się