Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.I.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tąd się wyniesie. Admirał! a ja będę admiracya, więc nic nie straci stancya[1], tem bardziéj że gospodyni a raczéj pani tego mieszkania, jest jakaś baronowa, wdowa i ładna, dosyć młoda, która długo jak nam mówiła w Polsce siedziała, o mnie zaś słyszała już w Warszawie. Zna Skarzyńskich, bywała na wielkim świecie; pytała się Tytusa czy nie zna młodéj, ładnéj pani Rembielińskiéj i t. p. Otóż choćby nie więcéj, to taka zacna jejmość warta 25 reńskich, tem bardziéj, że Polaków lubi, Austryjaków nie afektuje, jest Prusaczką i bardzo rozsądną kobietą.
Skoro się tam przeniesiem, Graff, fabrykant fortepianów, przyśle nam instrument do domu. Würfel skoro mię obaczył, zaraz o daniu koncertu począł mówić. Sam jest bardzo słaby i nie wychodzi, tylko w mieszkaniu daje lekcye; miał krwią pluć, co go wielce osłabiło, Ale o koncercie wciąż bajdurzy i mówił mi, że tutejsze gazety dużo o moim koncercie F-moll pisały, o czem ja nie wiem i nie byłem dosyć ciekawym dowiadywać się.

Dam koncert ale kiedy, gdzie, jak, co, nic nie wiem.

  1. Listu tego wszystkim nie czytać, żeby nie myślano żem spyszniał. (Przypisek Chopina).