Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.I.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

trzeba mi było, bom się stał nudniejszy niż kiedykolwiek. Radbym odrzucał trujące mi wesołość myśli, ale pomimo wszystkiego, rozkosz czuję z niemi się pieścić; sam niewiem czego mi brak... może po skończeniu listu spokojniejszym będę. A
Wspominasz, iż może przyjedziesz, — to mię ucieszyło, bo też i ja jeszcze na sejm zostanę. Już zapewne wiesz z gazet o otwarciu w dniu 28 b. m. sejmu, który cały miesiąc trwać będzie. Kuryer Warszawski zaanonsował przyjazd panny Sonntag. Redaktor jego Dmuszewski, zawsze ten sam; komponuje sobie rozmaite awantury i takowe drukuje. Wczoraj go spotkałem i pocieszną nowinę mi powiedział, że jakiś Sonet do mnie w Kuryerze umieści. Prosiłem go na miłość boską, aby tego głupstwa nie robił: „już wydrukowany!“, odpowiedział z uśmiechem, myśląc żem się zapewne radować powinien z zaszczytu jaki mię spotkał. Oj te przyjacielskie przysługi! Znowu będą mieli pole do szydzenia ci, którym zawiniłem. Co się tyczy mazurów z moich tematów, kupiecka chęć zysków przemogła... Już niechcę czytać co ludzie o mnie piszą, ani słuchać co gadają....
W przeszłym tygodniu zrobiłem projekt jechania do ciebie na tydzień, ale na niczem