Strona:Maurycy Karasowski - Fryderyk Chopin t.I.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kolwiek już przesadzonemi tchnęły pochwałami, jednakże jeszcze unieść takowe można było. Dziennik Urzędowy także kilka stronnic poświęcił moim panegirikom, ale między innymi w jednym ze swoich numerów, takie głupstwa mimo najlepszéj chęci poklecił, żem był w desperacyi do chwili, w któréj przeczytałem odpowiedź w Gazecie Polskiéj, najsprawiedliwiéj odejmującéj mi to, co tamten w egzageracyi przydał. Trzeba ci wiedzieć, że w tym artykule Dziennik Urzędowy utrzymuje: iż jak Mozartem Niemcy, tak Polacy mną się kiedyś szczycić będą, — nonsens bardzo jasny. Lecz co więcéj, powiada daléj: że gdybym się był dostał w ręce jakiego pedanta albo rossinisty (co jest głupiem wyrażeniem), nie byłbym nigdy tem, czem niby jestem. Jakkolwiek niczem nie jestem, przecie ma racyę, że gdybym był się od Elsnera nie uczył, który mi umiał do przekonania trafić, pewnobym mniéj jeszcze umiał jak dzisiaj umiem. Ten przycinek rossinista i wychwalanie obok Elsnera „który już (niby) ucznia wystawił“, oburzyło wiesz kogo[1], tak dalece, że w Gazecie Warszawskiéj zaczą-

  1. Kurpińskiego zato, że wystawiał wciąż na teatrze same opery Rossiniego, przezywano podówczas powszechnie rossinistą.