Strona:Maurycy Jókai - Czarna krew Tom.1.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Z Aranki, gdy mówiła do Paola, zdawało się, iż elektryczność tryska.
— Sława uczyniła z pana iście mityczną, postać. Słyszałam, że pańskie tournée artystyczne było jednym ciągiem tryumfów. Dlaczego odmawiasz pan tutejszym melomanom rozkoszy upojenia się twoją muzyką? Czemu tu nie chcesz wystąpić z publicznym koncertem?
— Dla bardzo prostego powodu, Ekscelencyo. Ponieważ to właśnie, co za granicą największe czyni wrażenie, jest u nas rzeczą zbyt powszednią. W wielkich stolicach europejskich słyszałem setki o wiele lepszych skrzypków od siebie. Gdzie taki Ola Bul, Vieuxtemps zapisali się w pamięci lubowników muzyki, tam ja mógłbym uchodzić chyba za partacza. To, co mi zjednywało przychylność publiki zagranicznej, było właśnie tem tylko, co we mnie jest cygańskiego. Beethovena i Paganini’ego niejeden lepiej interpretuje odemnie; dopiero gdy przyszła kolej na nasze węgierskie piosenki, gdy zapomniawszy o świecie całym, o tem, że jestem artystą, smyczkowi mojemu puściłem wodze bez krępowania go zasadami szkół wyższych, tak, jak sam, z Bożego daru władać nim umiem, gdy zapomniawszy o tem, że stojąc na estradzie, mam przed sobą strojny tłum znawców, smakoszów mojej sztuki, oczyma duszy zagłębiłem się w odległe wspomnienia ojczystych stepów i lasów, gdy zapomniawszy o uczonym akompaniamencie, towarzyszącym moim skrzypcom i o szeptach zachwytów, krążących na sali, uchem wyobraźni łowić zacząłem szmer górskich naszych potoków, krzyk kaczki dzikiej, posępny świst wichru, hulającego nocą wśród trzciny i sitowia, wówczas dopiero stawałem się sam sobą. Dopiero tem umiałem czarować cudzoziemskich znawców.
— Tutaj, u nas, wszystko to są zbyt zna-