Strona:Maryan Gawalewicz - Szkice i obrazki.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

o tak specyalnych tytułach, że dziś ich już dobrze powtórzyćbym nie umiał...
— Ho, ho! — mówiłem sobie — skoro tylko zostanę oficerem, za az sobie każę zrobić galowy mundur i najprzód pojadę z wizytami do wszystkich moich znajomych, a potem na złość panu kapralowi, będą mu pod samym nosem przechodził dziesięć razy tam i napowrót. aby salutował póty, póki... póki mu ręka nie odpadnie.
A wszystko to tak przez zemstę za te sekatury, jakiemi nam biedakom bez wyjątku w ciągu całorocznej martyrologii wojskowej dokuczał.
Jestem przekonany, że gdyby mógł był cały oddział Freiwilligów utopić gdzie w jakiem bagnie, był by to uczynił z pewnością, a jeśli się wstrzymał od takiego okrucieństwa, to tylko dlatego, że potem nie byłby się miał nad kim znęcać.
Zresztą, cóż w tem dziwnego?... nie lubiano nas z początku w całym pułku, w którym przez długie lata dosługiwać się musieli starzy żołnierze, pod wąsem i stopnia, i stanowiska, a tu pierwszy lepszy cywilista, z przeproszeniem młokos jeszcze, który prochu nigdy nie wąchał, a od niucha tabaki kichał kilka godzin — miał na jakichś wyjątkowych prawach wciskać się w szeregi, roczek sobie przebaraszkować i potem szabelką już przed frontem machał i jak kogucik piał komendy.
To mogło irytować żołnierzy vom Kom und Schrott, co to od „gemeinego“ szli w górę po stromych stopniach „felebra, “ i tu najczęściej u szczytu marzeń stawali.
Pan sierżant dla przeciętnego śmiertelnika, za-