Strona:Maryan Gawalewicz - Poezye.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wznosiły kwiaty, krzewiny,
Jakby jéj ustek maliny
Rzucały czar.


∗                ∗

Aż raz zerwała malutki
Wyroczni kwiat;
— „Nie kocha!...“ rzekł liść stokrótki
I zasiał w sercu jéj smutki,
Zachmurzył jéj świat....


∗                ∗

Odtąd po gaju już rzadko
Biegała w dzień —
Umknęło motyli stadko,
A między kwiatów gromadką
Snuł się jéj cień.


∗                ∗

Kiedy wśród smutnéj zadumy
Schylała skroń —
Listki głuszyły swe szumy,
A kwiatów tęczowe tłumy
Wstrzymały woń.


∗                ∗