Strona:Maryan Gawalewicz - Poezye.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I spoglądasz trwożnie w niebo,
Jedną prośbą wzbiera łono —
Bo mu ztamtąd zapomnianych
Skrzydeł tylko nie zrzucono....

Gdy to zacznie gwarzyć z tobą:
„Bla-blu, bla-blu“.... to rozkosze!
Kiedy wdzięcznie złoży dzióbek,
„Plosę“ — mówiąc, zamiast: „proszę“,

Gdy rączkami ci obejmuje,
I do ucha bez wytchnienia
W sprawie „lali“ i „pielnika“
Daje już swe polecenia,

Tobyś duszę wyjął z siebie,
Każdéj prośbie czyniąc zadość,
Aby tylko Milusińskim
Na chwileczkę sprawić radość.

Gdyby nie ci Milusińscy —
Człekby nieraz skoczył w wodę,
Lub rozdeptał gorzkie życie,
Jak grzyb, albo złą jagodę.