Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Gdzie ty lekcye odrabiasz, Natalciu? — pytam — gdzie twoje książki?
— A tutaj, patrz.
I prędko wysunęła z pod łóżka dużą drewnianą pakę, w której książki i kajety były bardzo porządnie poukładane, a w środku stał kałamarz.
— To moje biurko — powiada, uśmiechając się — pakę przykrywam deską, układam książki, sama siadam na małym stołeczku i piszę, bo ten duży stół jest zajęty: zawsze na nim bielizna leży, gdy mama pierze.
Zaczęłyśmy oglądać książki, ale wkrótce przyszła panna Wanda i musiałam się pożegnać.
Zaraz po powrocie, poszłam do łóżka, bo było już późno. Ale noc miałam okropnie niespokojną: to mi się zdawało, że jakiś koń na trzech nogach skacze, a czwartą ma złamaną, to znów widziałam, jak biedna poparzona kobieta wije się z bólu. Dopiero aż nad ranem usnęłam. I pomyślałam sobie, że te biedne dzieci z podwórka mają wiele, o! bardzo wiele zmartwień, patrząc na to wszystko.