Strona:Marya Weryho-Las.pdf/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przeprosić, ale babcia długo nie wracała i Jadzia musiała iść spać.
Nad ranem jeszcze słonko nizko było, gdy się Jadzia obudziła. Przypomniała sobie co zaszło, a w tem przychodzi służąca i mówi:
— Niech panienka wstaje prędzej i ubiera się, bo konie już czekają. Pani starsza nie chce już więcej widzieć panienki u siebie i prosiła, żebym odwiozła panienkę do domu.
— O, ja nieszczęśliwa! — wołała Jadzia — to już wszystko babci wiadomo! — i głośno zaczęła płakać.
Służąca surowym głosem powtórzyła jej rozkaz pani, i Jadzia musiała się ubierać. Babcia była tak zagniewaną, że nawet pożegnać się z nią nie chciała.
Smutno było wracać Jadzi do domu, a jeszcze smutniej przed mamą się pokazać.
Ale od tej pory Jadzia naprawdę poprawiła się zupełnie.
Babcia, dowiedziawszy się o tem, przebaczyła jej nieposłuszeństwo i była bardzo wdzięczną białej myszce, że wyleczyła jej wnuczkę z tak brzydkiej wady.