Strona:Martwe dusze.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piętnaście rubli asygnacyjnych, czy rozumiecie? Przecież to pieniądze!... Wy ich na drodze nie znajdziecie. — Powiedzcie mi prawdę, po czemu sprzedaliście miód?
— Po 12 rubli pud.
— Minęliście się trochę z prawdą, matko, po 12 rubli nie wzięliście.
— Jak Boga kocham, wzięłam,
— Tak, widzicie? Ale téż co to, to był miód! Wyście go starannie zbierali może cały rok. — W zimie musieliście troskliwie karmić pszczoły w piwnicy, a martwe dusze — to już teraz innego rodzaju. Z niemi nie mieliście żadnych kłopotów, to od woli bożéj zależało, że ten świat opuściły i tym sposobem zrobiły uszczerbek waszemu gospodarstwu. Tam dostaliście 12 rubli za waszą pracę, za starania, a tutaj dostaniecie darmo nie dwanaście, ale piętnaście rubli, i to nie srebrem, ale niebieskiemi papierkami.
W skutek tak przekonywających dowodów, Cziczików był pewny, że babina nakoniec się podda.
— Prawdziwie, odpowiedziała stara, już ja taka niedoświadczona biedna wdowa, że lepiéj zrobię, jak trochę poczekam, — może się zdarzy drugi kupiec i ceny się ustalą.
— Wstyd, wstyd, matko! Co wy téż ple-