Strona:Mark Twain - Tom Sawyer jako detektyw.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przyjazne stosunki; świadkowie dodali do tego, że słyszeli, jak wuj Siles groził Jupiterowi, i że antagonizm ich był coraz większy, tak, ze wszyscy zaczynali o tem mówić, a nieboszczyk zaczął się obawiać o swoje życie i mówił dwóm czy trzem z pośród nich, że wuj Siles na pewno go kiedyś zabije, Tom i nasz adwokat zadali im kilka pytań; ale to do niczego me doprowadziłouparcie trwali przy swojem. Potem wywołano Laima Biba i ten zaczął składać zeznania. Tu przypomniałem sobie, jak tego wieczora Laim Bib i Jim Lain szli drogą i mówili o tem, że chcą poprosić Jupitera Dunlapa o psa i jeszcze o coś, a wślad za tem przypomniałem sobie i jeżyny, i latarnię, i Billa Whitersa z jego bratem, Joem: przypomniałem sobie, jak oni, przechodząc obok nas mówili o murzynie, który niósł na plecach worek ze zbożem, skradzionem od wuja Silesa; i przypomniałem sobie wkońcu widmo, która tak nas wtedy przestraszyło, podczas gdy teraz to samo widmo siedziało sobie najspokojniej na honorowem miejscu za przegródką w charakterze głuchoniemego cudzoziemca i bardzo wygodnie rozsiadło się w fotelu, założywszy nogą na nogę, podczas gdy reszta publiczności stłoczyła się ztyłu i ledwie mogła oddychać w ciasnocie. W ten sposób wyraźnie mi się przypomniały wszystkie zdarzenia tego dnia, i ze smutkiem pomyślałem, jakie wtedy wszystko wydawało się wesołe i miłe i jakie teraz jest ponure i obce.
Laim Bib zeznał pod przysięgą:
— Szedłem tego dnia, drugiego września, drogą razem z Jimem Lainem; było to przed zachodem słońca. Nagle usłyszeliśmy głośną rozmowę,