Strona:Mark Twain - Tom Sawyer jako detektyw.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

psem, a nie człowiekiem. Gdyśmy mu przysięgli, biedny chłopak nie wiedział, jak ma nam wyrazić swoją miłość i wdzięczność.
Ciągnęliśmy dalej rozmowę, a Jack tymczasem wyciągnął niewielką torbę podróżną i zaczął ją otwierać, prosząc nas, żebyśmy się odwrócili i nie patrzyli. Spełniliśmy jego życzenie, a kiedy powiedział nam, że możemy po dawnemu patrzeć na niego, był do tego stopnia zmieniony, że nie można go było poznać. Wypukłe niebieskie okulary zakrywały mu oczy, i jakimś cudem wyrosły mu jak najnaturalniejsze ciemne bokobrody i wąsy. Rodzona matkaby go nie poznała. Zapytał nas, czy podobny jest teraz do swego brata Jupitera.
— Najmniejszego podobieństwa — odpowiedział Tom — z wyjątkiem długich włosów.
— Temu nieszczęściu łatwo zaradzić; ostrzygę włosy przed powrotem do domu. Brais i Jupiter zachowają moją tajemnicę, będę mieszkać u nich jako obcy człowiek, i sąsiedzi nigdy mnie nie poznają. Co o tem myślicie?
Tom pomyślał chwilę i odpowiedział:
— Ja i Huck naturalnie będziemy milczeć, ale i panu nie zawadziłoby trzymać język za zębami, inaczej ryzykuje pan, że go poznają. Bo kiedy pan zacznie mówić, wszyscy natychmiast zauważą, jak podobny jest pański głos do głosu Jupitera. Może to naprowadzić ich na myśl o bliźniaku Jacku, którego uważali za umarłego, lecz który równie dobrze mógł pozostać przy życiu, ukrywając się pod cudzem nazwiskiem.
— Jak Boga kocham, to bardzo roztropny chłopiec! — zawołał Jack. — Święta racja! Będę udawał głuchoniemego, gdy wpobliżu zobaczę kogoś