Przejdź do zawartości

Strona:Mark Twain - Tom Sawyer jako detektyw.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

służyć. Nie możecie najpierw mieć przyjemności, a potem na nią zarobić. Zresztą jest pewna różnica w porównaniu z ziemią: tu macie całkowitą możność wyboru zajęcia według upodobania, i wszystkie siły niebieskie będą wam pomagać w osiągnięciu celu — w tym, rzecz prosta, wypadku, jeżeli i wy sami będziecie się starać. Człowiek, który na ziemi był szewcem, ale który posiada duszę poety, gdy się dostanie tutaj, nie będzie już zmuszony robić butów.
— Wszystko to jest w zupełności rozumne i słuszne — przerwałem. — Suma pracy i odpowiednia do niej nagroda: ani bólu, ani cierpienia...
— O, nie, bólu tutaj, ile kto chce, ale ten ból nie zabija. Cierpienia tutaj jest również dosyć, ale nie jest ono długotrwałe. Szczęście, widzicie, nie jest czemś samodzielnem — to tylko kontrast tego, co nie jest przyjemne. Oto i wszystko. Wymieńcie mi jakąkolwiek rzecz, którą uważacie za szczęście sam o w sobie. Chyba nie wymienicie? Naturalnie, że nie, bo każde szczęście jest niem tylko jako kontrast nieszczęścia. Dlatego też, gdy tylko znikło zaciekawienie nowością i siła kontrastu się zmniejszyła, znika i szczęście, i pożądacie czegoś nowego. W niebie jest wiele cierpień i bólu — to znaczy, że jest w niem moc kontrastów, a co za tem idzie, cała nieskończoność szczęścia.
— O, ten raj, Sam, jest czemś najlepszem, co można sobie wyobrazić, chociaż różni się od tego, który spodziewałem się odnaleźć o tyle, o ile żywa księżniczka różni się od swojej woskowej podobizny.
W ciągu pierwszych miesięcy mego pobytu w raju włóczyłem się po królestwie niebieskiem,