Przejdź do zawartości

Strona:Mark Twain - Król i osioł oraz inne humoreski.djvu/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Doprawdy? Nie, o czemś podobnem nie słyszałem. Musi to być bardzo ciekawe. Jak pan to robi?
— (Hm — och — hm, hm — to odbiera wszelką odwagę). Należałoby to niekiedy zrobić zapomocą kija; zwykle wszakże polega to na tem, że interviewista stawia pytania, a interviewowany udziela na nie odpowiedzi. Jest to teraz bardzo modne. Czy pozwoli mi pan zadać sobie pytania, które mogą wydobyć na światło dzienne najważniejsze punkty z pańskiej publicznej i prywatnej przeszłości?
— Ależ z przyjemnością — z przyjemnością. Mam wprawdzie bardzo złą pamięć, lecz mam nadzieję, że pan nic sobie z tego nie będzie robił. Pamięć moja bowiem jest dziwnie nieregularna — dziwnie nieregularna... Czasem mknie ona galopem, a niekiedy trzeba aż czternastu dni, by przekroczyła jakiś dany punkt. Sprawia mi to wiele kłopotów.
— O, to nie szkodzi, o ile tylko pan wszystko uczyni. co jest w pańskiej mocy.
— Uczynię! Postaram się.
— Dziękuję panu. Czy jest pan już gotów rozpocząć?
— Jestem gotów.
Pytanie: — Ile pan ma lat?
Odpowiedź: — Dziewiętnaście, w czerwcu.
Pyt.: — Co pan mówi! Dałbym panu jakieś trzydzieści pięć lub trzydzieści sześć lat! Gdzie pan się urodził?
Odp.: — W Missouri.
Pyt.: — Kiedy pan zaczął pisać swe utwory?