Strona:Mark Twain - Humoreski i opowiadania I.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zagadnąłem relikwię w słowach następujących:
— Czy Wawhu-Wang-Wang, syn Wak-a-Waki, czuje się szczęśliwym? Czy wielki „Piorun plamisty“ nie wzdycha do sławy wojennej, lub czy serce jego bije spokojnie, marząc o brunatnej dziewicy, która jest pychą lasów?
— Czy potężny Sachem pragnie pić krew wrogów swoich, lub też czy mu wystarcza wyrabianie woreczków ozdobionych paciorkami dla niegodnych twarzy białych? Odpowiedz, zabytku, godny czci i poszanowania?
Zabytek odparł:
— Jestem autentycznym, we własnej osobie Dennisem Haliganem, którego wziąłeś za zamorusanego indjanina, marna, gęgająca, cienkonoga, papląca podobizno szatana. Na flecistę, który ongi grywał przed Mojżeszem, wynoś się albo cię połknę!
Zbolały, oddaliłem się.
W chwilę potem w pobliżu wieży Terapina, spotkałem słodką i łagodną córkę odwiecznych mieszkańców zapowietrzonych okolic, Bukstin-Nokasins i Legins, siedzącą na ławce w otoczeniu swoich pięknych towarów, które wystawiała na sprzedaż. Jak raz była zajęta rzeźbieniem w drzewie wodza, który zdradzał wielkie podobieństwo familijne do wieszadła na rzeczy i świdrowała mu otwór na przestrzał w boku dla umieszczenia w tem miejscu łuku.
Wahałem się pewien czas, poczem przemówiłem:
— Czy w sercu dziewicy leśnej zalega ciężar? Czy „Śmiejąca się ryba jeziora“ czuje się samotną? Czy roni łzy na myśl o wygasłem ognisku w wigwamie znakomitych przodków swoich? Czy duch jej smutny lata