Strona:Marja Kossak-Jasnorzewska - Zalotnicy niebiescy.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

JASTRAMBI takbyś nic nie zrozumiał!
MILANMoże kiedyindziej, gdy będzie więcej czasu, wytłumaczysz mi. Ty coś musisz o mnie wiedzieć. Mniejsza z tem... Tajemnice na mnie nie ciężą... A moja żona i tak dowie się odemnie o wszystkiem.
JASTRAMBSurowo. Tego ci nie wolno — nie masz prawa mówić. O przeszłości — milcz!...
MILANWzrusza ramieniem. Będę się ciebie pytał! Zresztą do niej można mówić, jak do dziecka. Usłyszy, zapomni. To nie człowiek, dzięki Bogu.
KOBUZNo, dowidzenia. Przeczytałem kurjera i idę. Loty już się rozpoczęły.
MILANDeklamuje śpiewnie. Chodźmy! Skrzydłem orlem lub sokolem unosić się nad Podolem!
KOBUZJazda! Wychodzą.

SCENA 6: JASTRAMB, HERRUB.

Kapitan HERRUB, który już przedtem stał w bufecie, wchodzi i stada przy Jastrambie. Gabrjel Herrub, lat 32, ma twarz zniekształconą z powodu wypadku, jedną jej połowę opaloną w ogniu. Może być wysoki, chudy, z dużą zaczesaną do góry siwiejącą czupryną.
JASTRAMBŹle jest ze mną. Znajdź mi lekarstwo.
HERRUBWidzę, żeś jakiś struty. Co ci jest?
JASTRAMBNawet tobie powiedzieć nie mogę.
HERRUBWięc jakżeż mam ci pomóc, skoro nic nie wiem? No, gadaj! Jestem spowiednikiem wszystkich. Czego ja już nie słyszałem!
JASTRAMBSpowiednik nie powinien pamiętać.
HERRUB Zanadto się przejmuję, aby móc łatwo zapomnieć! Za to milczę, jak grób. Moja rola to słuchać i rozumieć, samemu stojąc na uboczu...