Strona:Marja Kossak-Jasnorzewska - Zalotnicy niebiescy.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszystko. Mnie tylko mieć nie będziecie, ale to musicie przeboleć. Bądźcie mi zdrowi. Partja pikiety czeka. W tych dniach zbadam panu serce elektrokardjografem, no, i głowę panu opukam, bo tam coś, zdaje mi się — Gest ilustrujący słowa. Wychodzi.
JASTRAMB odprowadza go do drzwi, potem sprawdza czy wyszedł.

SCENA 8: NOLA, JASTRAMB.

JASTRAMBObejmuje w uścisku Nolę. No, nareszcie! Djabli mnie już brali! No masz mnie, masz. Trzymaj! Nie łatwo było wrócić, ale jabym do ciebie i z tamtego świata wrócił. Całuj, bo zmarzłem!
NOLAW uniesieniu. Co ja przeszłam! Jakby mi żyły otworzono! Daj mi ręce — tak — jesteś — jesteś!
JASTRAMBPrzybiegłem tu jak stałem, choć nie uznaję tego łażenia w kombinezonach — ale bałem się, że mi zachorujesz ze strachu, swoim głupim zwyczajem — ech, ty!
NOLANie rób mi tego więcej. Siadając na sofie.
JASTRAMBKto chce kochać lotnika, musi mieć zdrowe nerwy! Ale przyznam ci się, że się nietęgo czułem. Pomyślałem sobie o nas... jeśli się grobnę — to kogo ty stracisz, powiedz mi? Obcego człowieka... pocieszysz się — inny się znajdzie — przyjdziesz z kimś drugim złożyć kwiaty pod śmigą na krzyżu...
NOLADaję ci uroczyste słowo, że pójdę za tobą! Czy ci to wystarcza...
JASTRAMBTrzymając ją w ramionach. Nola... a nie mówiłaś tego już innemu?
NOLANie! Jak możesz tak myśleć!
JASTRAMBWidzisz. Podejrzywam cię o wszystko! Nawet o to, że ja... że jestem tylko twoją przygodą na lotnisku... Odsuwa ją.