Strona:Marian Gawalewicz - Dusze w odlocie.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tym dużym fotelu, obłożona poduszkami siedzi w swoim kaszmirowym szlafroczku białym, puszkiem obszywanym, a w tych chudych, cienkich, drżących rączętach gniecie zakrwawioną chusteczkę koronkową i przyciska ją do piersi, i ciągle chce coś przemówić, lecz nie może głosu wydobyć.
Ojciec i obie ciotki pochylali się nad nią i patrzyli, co to będzie?... Stary głowę jej podtrzymywał i płakał a łzy mu kapały z oczu, jak groch i spadały na jej włosy. Kobiety go pocieszały i spoglądały na mnie, mówiąc:
— Ależ to nic, to przejdzie, prawda, panie konsyliarzu?... to przecież tylko chwilowe. Daj pokój Edziu, denerwujesz ją tylko jesz-