Strona:Marian Gawalewicz - Dusze w odlocie.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Dziś nad ranem poczciwy Gierda umarł.
Godzina szósta właśnie wybiła i na »Anioł Pański« dzwonili, kiedy wydał ostatnie tchnienie.
Wieczne odpoczywanie dobremu człowiekowi!... bo dobry był, bardzo dobry i zacne musiało bić serce w tym biednym samotniku, odsuniętym od świata i ludzi.
Wczoraj przerwał mi pisanie chłopak od szewca, który mieszka w podwórzu, obok Gierdy; przysłała go Banasiowa, abym przyszedł natychmiast, bo się staremu