Strona:Maria Wirtemberska-Malwina.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dokazując z dziećmi, między innemi żartami ten był wymyślił, żeby kresę nad okiem udać sobie podobną tej, którą w istocie miał Ludomir z rany pod Mohilewem odebranej i która go jedynie od brata różniła. Tymi figlami zaprzątniona i zabawiona tą pustotą, Malwina Ludomirowi zdała się bardziej zajętą księciem Melsztyńskim jak zwykle, co go naówczas boleśnie dotknęło. Malwina niezaraz na to uważała; lecz spojrzawszy na męża postrzegła na jego twarzy wyraz smutku. Pierwszy raz to było od momentu ich pobrania się, że takowy wyraz na jego postrzegła twarzy; tem bardziej ją to przeraziło. Serce Malwiny natychmiast serce Ludomira zrozumiało; najszczerzej rozrzewniona, chwyciwszy go za rękę Niewdzięczny i łzy mając w oczach cicho mu powiedziała. — To słowo, które już dwa razy losu jego było wyrokiem, trzeci raz i odtąd na zawsze moc miało serce jego zupełnie uspokoić, napełniając go najprawdziwszą i wygasnąć niezdolną szczęśliwością.



KONIEC