Strona:Maria Wirtemberska-Malwina.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ XVII[1]
LIST ALFREDA DO MAJORA LISSOWSKIEGO

Dawnom do Ciebie nie pisał, mój Królu! to prawda; ależ wiesz co, o to nie gniewaj się, bo widzisz, choćbyś się przez dziesięć lat gniewał, ja przecie nie więcej dla tego lubiłbym pisać.
Ale dziś mnie jakaś ochota napadła, chcę Ci nagrodzić za wszystkie miesiące mojego milczenia i odwdzięczyć wiejskimi komerażami za komeraże warszawskie, coś mi wiernie przez całą zimę donosił.
W jedynem położeniu znajduję się do zebrania rozmaitych pasztetów; bo jestem w Jeziorowie u pani chorążycowej Szeptalskiej, która siostrzenicę wydaje za mąż. Na to wesele całe sąsiedztwo o dziesięć mil wkoło zaproszone zostało. Eleganckie koczyki, półkrytki skromne, półtoraczne kareciska, pocztą, furmanami, i własnemi cugami przez trzy dni nawoziły figur rozmaitych coniemiara. Piękne polebym miał do opisywania ciekawych karykatur. Ale nie godzi się podobno naśmiewać z bliźniego, a przytem lube moje lenistwo szepce mi, że niebezpieczną jest rzeczą w długie zapędzać się opisywania. Więc z tych ciekawych komerażów, zabawnych portretów, pasztetów i wiadomości, które ci miałem donieść i na któreś już chciwie oczy i uszy otwierał, nic wiedzieć nie będziesz. Uspokój się, mój Królu! dość i tak mojej łaski, że ci pannę młodą opiszę.

Och! co ta, to godna jest, aby się nad nią zastanowić. Wątpię żebyście w Warszawie co ładniejszego mieli. Wyobraź sobie lat piętnaście i pęczek kwiatów, a będziesz miał portret Florynki. Dwa rzędy jednostajnych pereł błyszczą się jasno, ilekroć różowe usta otworzy, a to często bywa, bo lada rzecz ją rozśmieszy. Znać, że niedawno jeszcze dzieckiem była, i zdaje się że właściwe jej miejsce byłoby wpośród grona wesołej ciuciubabki, coby daleko lepiej stosowało się do jej ułożenia, niżeli poważny stan małżeński, w któren jutro ma wstępować. Jednak mówią, że to puste dziecko czas już miało kochać i nie kochać i znowu kochać przeszłego kuzyna, a przyszłego małżonka swego. Z dzieciństwa razem wychowani, nigdy nic (chyba lalka) mogło ich poróżnić, gdy w przeszłym roku wasz sławny Ludomir z pułkiem swoim w okolicy tu stanął kwaterą i przybyciem swojem zaburzył

  1. Rozdz. XVII. W rękopisie A tytuł brzmi: „Nowe znajomości“. Przy liście data: 6 marca.