Strona:Maria Wirtemberska-Malwina.djvu/098

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

lenia z sobą tej pobożnej pielgrzymki i w tym celu jutro rano o dziesiątej stawić się w progach twoich pozwolisz. — Niech sobie książę tej pracy nie zadaje, z zimnym nader ukłonem odpowiedziała Malwina; obowiązki nasze i sposób o nich myślenia nadto się różnią, abyśmy je kiedy z sobą dzielili. Co powiedziawszy, Malwina wyjechała, i wróciwszy do siebie, głowę i serce mając napełnione różnemi uczuciami, które wzbudziły rozmaite zdarzenia tego wieczora, nim się położyła, długi list napisała do Wandy, cały ten wieczór w szczegółach opisując, i temi słowy zakończyła: „O moja Wando! jeszcze raz powtarzam i bardziej jak kiedy jestem przekonaną, że wielki świat, złe przykłady, złe społeczeństwa najlepsze serca, najszlachetniejsze dusze wkrótce zepsuć mogą! Ktoby mi był powiedział, że ten Ludomir, w którym widziałam, co tylko uczciwość, delikatność utworzyć mogą, który wypełnienie obowiązków za najsłodszą miał powinność, który szczęściem i przyjemnością drugich zawsze był zajęty, że tenże sam Ludomir w tak krótkim czasie zamieni te szlachetne zajęcia w tę zimno drwiącą i wszystkie dobre i tkliwe uczucia morzącą próżność i niedbalstwo, które powszechną zdają się być cechą modnego społeczeństwa, a których ni z powabu ni z przekonania nigdy Malwina przejąć nie potrafi“.

ROZDZIAŁ XIV
KWESTA

Nieraz zatrudnienie zastąpić szczęście może, osobliwie kiedy cel użyteczny obejmuje. Nie wiem, czy moi czytelnicy w tem będą mego zdania; lecz doświadczywszy tylokrotnie skuteczności tego leku, radzę go każdemu. Nieraz znużona umartwieniem, zniechęcona przeciwnościami, ocucona smutną rzeczywistością zdarzeń tego życia z lubych omamień pierwszej młodości, nieraz, mówię, w zupełne i z wielu miar niebezpieczne zniechęcenie się byłabym wpadła, gdyby nie miłość zatrudnienia. Miłość ta, jeszcze w dziecinnych latach przez nader lube rady w umysł mój wpojona, z wiekiem stała mi się właściwą; ona pogodne dni moje upiękniała, ona pochmurne znośnemi nieraz czyniła. Malwina w tem równie jak i ja myślała, i czując tę jakąś niewyrozumiałą i tem bardziej męczącą tęsknotę, którą nieład uczucia i zbieg okoliczności w sercu jej roiły, mniej spokojna w domu własnym robotą, skwapliwie chwyciła się zatrudnienia, które kwestowanie przynieść jej mogło. Stać