nagich szczytów, ale i ta rozpływała się wkrótce w ciepłych promieniach słońca.
Zachwycając się ciągle tym niezrównanie wspaniałym widokiem, jechaliśmy gęstym świerkowym lasem, który rozsuwał się miejscami i śliczna polanka z szałasem i pasącą się trzódką owiec, lub przepaścista dolina, w głębi któréj huczał bystry potok, rozweselała jednostajność boru. Tak jadąc wciąż z północy ku południowi, minęliśmy polany Klinkówkę i Głodówkę, a ciągle spuszczając się na dół, zjechaliśmy nareszcie w uroczą dolinę Białki. Tu dopiero wstąpiliśmy do wnętrza Tatrów. Po obu stronach téj obszernéj doliny, piętrzą się skaliste olbrzymy; boki ich okrywają bujne lasy, rosnące w amfiteatr na spadzistych ścianach, jakby najstaranniéj przystrzygane szpalery; wyżéj rozściela się plączący kosodrzew[1], daléj już tylko mchy szarzeją, a nareszcie nagie, skaliste iglice z płatami śniegu w szczelinach, który oświecony blaskiem słońca, olśniewa oczy świetną białością, pną się pod obłoki tak dumnie i groźnie, że słowa podziwu konają na ustach, a dusza przejęta do głębi uwielbieniem dla Stwórcy, wzbija się wyżéj jeszcze, przenika to lazurowe sklepienie i u stóp tronu Przedwiecznego składa w pokorze uczucia wdzięczności i szczęścia jakie ją przepełniają. W téjto dolinie szumi bystra Białka wypływająca z Morskiego Oka, któréj szmaragdowe, przejrzyste wody, w bystrym pędzie cudnie odbijają wśród białych, czerwonym pachną-
- ↑ Jestto czołgająca się sosna (pinus mughus), właściwa górnym strefom; rośnie bowiem w wysokości 4600 do 5600 st. n. p. m. Nie jestto drzewo, ale krzak, którego gałęzie okryte igłami bardzo podobnemi do sosnowych, rozpościerają się szeroko po ziemi, a plącząc się z sobą, nieprzebytą prawie stanowią zaporę dla wędrowca zabłąkanego przypadkiem w takie zarośla.