Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

skalisty szczyt Szpiglasu (właściwie Spiessglasu t. j. antymonu), wznoszącego się nad Morskiém Okiem, a obok niego wyziera wierzchołek Mnicha, owéj piramidalnéj skały, sterczącéj nad tém najpiękniejszém w Tatrach jeziorem. Przeprawiwszy się przez te odarte, dziko poszarpane rypy, które otaczają Ciemno-smreczyńskie stawy, można dojść do Morskiego Oka. Daléj jeszcze na prawo, w stronie południowo-wschodniéj, piętrzy się Hruby Wiérch, niby olbrzymia, niezdobyta twierdza. Zaiste trudno sobie wyobrazić coś dzikszego, groźniejszego a zarazem majestatyczniejszego, jak ta potężna, skalista masa, wznosząca się prawie prostopadle do olbrzymiéj wysokości, zupełnie naga, straszliwie poszarpana z szerokim najdziwaczniéj poszczerbionym grzbietem. Urwiste pochyłości Hrubego Wiérchu, nie przystrojone nigdzie zielonością, zalegają ogromne smugi zlodowaciałego śniegu. Dwie takie największe śnieżne przestrzenie nazywają górale Wielkim i Małym Ogrodem. Nad Hrubym Wiérchem wystrzela sam wierzchołek Krywania, północną swą stroną do nas zwrócony, stromy, prostopadły, jakby skalista ściana, tak, że mimowolnie dreszcz przejmował na myśl, że jutro na ten szczyt wdzierać się mamy.
Słońce chyliło się już ku zachodowi; promienie jego, padając ukośnie przez jakąś przerwę w górach, oświecały czerwonawym blaskiem groźne Hrubego Wiérchu ściany i wznoszący się nad nim dumny Krywania wierzchołek; reszta tego wspaniałego obrazu, którego zarysy tutaj skreśliłam, w posępnym już kryła się cieniu. Nie potrafię nigdy wysłowić tego wrażenia, jakie sprawia widok górskiéj przyrody, tak potężnéj i groźnéj, a jednak wspaniałéj i pięknéj w dzikości swojéj; uczuć, jakie w takich chwilach napełniają serce, myśli, które bezładnie cisną się do głowy. Jeżeli kiedy, to wtenczas czujemy, jakim nieocenionym skarbem jest religija, jest wiara żywa, nietylko w ważnych życia zdarzeniach,