Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jéj wije się potok, który z téj wysokości wydaje się jakby wąziuchna, biała, zupełnie nieruchoma wstążeczka. Na prawo, t. j. na zachód widzimy dobrze nam już znane turnie: Kondratową, Czerwony Wiérch, Krzesanicę, daléj Rohacze; więcéj jeszcze ku południowi siodło czyli przełęcz prowadzącą do Tomanowéj w dolinie Kościeliskiéj, nad którą Pyszna wznosi wspaniale śniegiem uwieńczone czoło. Jeszcze daléj ku południowi, idąc w kierunku doliny Jaworowéj, napotykamy przerwę między górami, w głębi któréj widać rozległe liptowskie równiny. Na lewo za tą przerwą wznosi się góra Koprowa; przed nami nad doliną Jaworową i Wiercichy ciągnie się grzbiet wyniosły, pagórkowaty, okryty w niższéj części lasem, w wyższéj bujną trawą i kosodrzewiną. Są to tak zwane Kopy Jaworowe.
Poza tym grzbietem i wysoko nad nim, ujrzeliśmy dwie ogromne skaliste masy, Krywań i Hruby Wiérch. Otoczone mgłą i obłokami fantastycznych kształtów, czepiającemi się ich boków i szczytów, wydawały się one jakby jakie olbrzymie, napowietrzne, zaklęte zamczyska. Potężne płaty śniegu zalegały urwistą pochyłość Krywania, bieliły się na spadzistych bokach Hrubego Wiérchu, podnosząc jeszcze dziką piękność tego widoku tak majestatycznego i czarodziejskiego, że oczów od niego nie mogłam oderwać. Jakże szczęśliwą czyniła mię w téj chwili myśl, że dziś jeszcze będę u stóp tych olbrzymów, że jutro wstąpię na ten szczyt tak dumnie obłoki rozdzierający! Ale czyż uczucie szczę-

    skie nazwy. Rozumiem trudność w wymawianiu, ale czemu nie napisać dobrze? Wszakże i dla Polaków podróżujących po Niemczech, Szwajcaryi lub Włoszech, język tamtejszy nie jest rodowitym; niektórzy nawet nie posiadają go wcale, a przecież, opisując obce strony, starają się wywiedzieć dokładnie o miejscowe nazwy i ich pisownię i nie popełniają tak grubych a śmiesznych błędów.