Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

odartém karczmisku, lub téż milę jeszcze iść do Zakopanego. Młodszym, nie tyle czującym zmęczenie, nie zważającym wreszcie na nie, uśmiechałaby się może myśl dłuższéj wędrówki w noc tak cudnie piękną; ale dla starszych byłby to trud nad siły. Z niemałą więc radością dochodząc do karczmy, dowiedzieliśmy się że poczciwy góral czekał na nas z wózkiem.
Była już godzina 11, ale pomimo tak spóźnionéj pory, ani w Kościelisku, ani w drodze do Zakopanego, nie postała nam w myśli najmniejsza obawa jakiejś napaści, jakkolwiek Tatry do niedawna jeszcze, a nawet i teraz, w mniemaniu niektórych osób, uchodzą za siedlisko zbójców, z którymi spotkanie jeżeli nie życiem, to przynajmniéj zrabowaniem przypłacić można[1].


  1. Muszę tu ostrzedz, aby nie puszczać się w góry bez przewodnika. Do Kościeliska, do Pisanéj i na Ornak, zaprowadzi każdy góral a nawet sama droga; na Pyszną jednak nie radzę się puszczać bez przewodnika znającego miejscowość. Patrząc z Ornaku na tę piękną górę któréj grzbiet z ostrą krawędzią wydaje się jakby naturalną drogą na sam szczyt wiodącą, zdaje się że tutaj niepodobna pobłądzić i że każdy trafi bez przewodnika. A jednak podobną nieroztropność przed kilku laty przypłacił życiem pewien górnik z Liptowa, który tutaj właśnie zmyliwszy drogę, natrafił na urwiska i zginął w przepaściach. Trupa jego znaleźli pasterze następnéj wiosny.
    Jednę jeszcze zrobię tutaj uwagę. Każdemu kto dłuższy czas zwiedzeniu Tatrów poświęcić zechce, i czuje się na siłach do odbywania dalekich wycieczek, życzę nie pomijać Pysznéj, bo ręczę że nie pożałuje trudu. W przeciwnym jeduak razie, t. j. gdyby komu zbywało na czasie, odwadze lub siłach do wchodzenia na szczyty, lepiéj zachować się na Czerwony Wierch, skąd widok nierównie piękniejszy, a wstęp także nie zbyt trudny i o wiele krótszy.