Strona:Maria Steczkowska - Obrazki z podróży do Tatrów i Pienin.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ścieliska. Zwracająca się na lewo w las, prowadzi brzegiem potoku w głąb gór do doliny Mało-Łąki; udawszy się na prawo w piękny las świerkowy, dojedziemy do doliny Kościeliskiéj. Miły cień i chłód lasu, uprzyjemnia nam drogę, która lubo górzysta, jest jednak wcale wygodną. Niebawem wyjeżdżamy na otwarte miejsce, skąd wspaniały widok na Babią górę rysującą się na dalekim widnokręgu, a spuściwszy się na zieloną równinę, skręcamy nagle na lewo, w małą dolinkę[1] zamkniętą dwiema ogromnemi skałami, stojącemi po obu stronach drogi i tworzącemi wspaniałą naturalną bramę bez łuku.

Za tą bramą prześlicznie uwieńczoną mchem i świerkami roztacza się obszerna dolina owalnego kształtu, otoczona górami wznoszącemi się w amfiteatr, które okrywa gęsty las świerkowy. Lasy te tak są piękne, zieloność ich tak świeża, że najstaranniéj pielęgnowane szpalery nie wytrzymałyby porównania z niemi[2]. Nad temi lesistemi górami, po lewéj czyli wschodniéj stronie doliny, sterczą niby baszty, wieże, lub rozwalonych murów odłamy, wyniosłe skały, strojne wieńcami świerków czepiających się na każdym załamku szaréj opoki. Po-

  1. Na samym wstępie do téj dolinki, po lewéj stronie, wznosi się nie wielka lecz godna uwagi skała. Składa się ona z maleńkich muszelek skamieniałych, zwanych nummulitami, najwięcéj podługowatego kształtu, podobnych do jęczmienia. Podhalanie téż powiadają, że góral wiozący jarzec t. j. jęczmień, w tém właśnie miejscu, zaklął na konie i natychmiast jarzec zamienił się w kamień, który dotąd świadczy o boskiéj karze.
  2. Dzisiaj już tego powiedzieć nie można. Lasy te przeznaczone na materyjał, są w wielu miejscach wyrąbane. Jakkolwiek rozum powiada że lasy powinny służyć na użytek człowieka, jednakże uczucie estetyczne oburza się na to zniszczenie jakie tu sprawia siekiera.