Strona:Maria Rodziewiczówna - Ona.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Panie — nieśmiało po chwili spytała — on głodny. Mogę go nakarmić?
— Mamka niech to zrobi.
— On jej nie usłucha. On tak przywykł do mnie.
— Trzeba właśnie, żeby pani brak poczuł.
— Więc go zupełnie porzucić muszę?
— Zupełnie.
— Panie, to pozwólcie tylko pacierz z nim odmówić.
Pan Michał zachwiał się w swej stanowczości.
— Niech pani odmówi — rzekł cicho.
Sewer nie przyjął od mamki posiłku. Ze swego kąta wciąż patrzył ku światłu i tym trojgu, nieruchomie, z jakiemś dzikiem natężeniem. Nic nie mówił, ani się poruszał.
Kazio zaczął o rodzinie mówić z Kostusią. Fela za mąż wyszła w karnawale świetnie. Mieszka w Warszawie. Pan Odachowski od czasu zniknięcia Kostusi stracił humor i wesołość. Wspominali ją często z synem i Podgaj bez niej dla nich obu był jakiś smutny i pusty. Rudakowski ożenił się z wdową jakąś. Rozsiedli się na dziedzictwie w Stamierowie. Sewera podają za nieżyjącego a ludzie, trochę pogadawszy, ucichli już i tolerują bogacza. Kazio mogiłki wśród pól odwiedzał. Stoją brzozy i szumią wśród zbóż i mamki chata stoi i znowu w niej starucha bezdomna mieszka.
Ożywiła się Kostusia i poczęła rozpytywać o ludzi i stosunki, przypominali sobie zabawy wspólne, dzieciństwo, swawole. Tylko już słonecznych jej uśmie-