Strona:Maria Rodziewiczówna - Na wyżynach.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

powiedzialność, a małą będziesz miał korzyść, bo ja nie pozwolę, aby ktokolwiekbądź z nas wziął to, do czego nie ma sumiennie prawa.
— Warjat, słowo daję! — zaśmiał się Olekszyc.
Skin nie powtórzył wyrazu, ale potakująco głową kiwnął. Paliła go teraz inna ciekawość.
— A legaty jakie? — spytał.
— Do dziesięciu lat służby nic. Potem co rok po sto rubli.
— Będę miał tysiąc! — szepnął stary i zaraz za czapkę wziął i żegnać się począł, gnany żądzą rozniesienia wieści po osadzie.
Gdy odszedł, Olekszyc rzekł:
— Dyzma, pomówmy poważnie! Kto więcej dobrego zrobi pracownikom fabrycznym: ty, czy Ulm? Kto im będzie ojcem i opiekunem? A to są ludzie tyle lat wyzyskiwani, i biedni, i ciemni. W rękach handlarza będą zawsze trzodą pociągową, w rękach filozofa takiego jak ty, staną się ludźmi!
— Marzyłem o tem. Przekonali mnie, że to utopja! — odparł Dyzma smutno.
— Boś wtedy był jednym z nich. Trafiłeś na zawiść i intrygi. Jako właściciel, nie będziesz miał tych przeszkód. Zresztą pięć lat kawał czasu i możemy czekać cierpliwie. Ja ręczę, że testament Fusta będzie restytucją wam tego, co i prawnie i sumiennie jest waszą własnością. Za życia stary bał się Ulmów, po śmierci pracą swą wyposażył sługi, Rudolfowi zapłacił hojnie za jego pracę, a termin pięcioletni jest dla pełnoletności panny Elżbiety. To jasne. Widzisz, żem Franka nie obałamucał, ani krzywo sądzę. Wierz mi, pragnę dla was funduszu, bo wiem, że fundusz ten będzie dobrodziejstwem dla ludzi potrzebujących i nieszczęśliwych!
Zwrócił się do Elżuni i wesoło zapytał:
— Panna Elżbieta chciałaby być bogatą?
— Nie! — odparła dziewczynka. — Bogatemu trudno być szczęśliwym. Tyle rzeczy jest, których pieniądze nie opłacą.
— To frazes. KNajbardziej abstrakcyjne rzeczy dostępniejsze są przy pieniądzach.