Strona:Maria Rodziewiczówna - Lew w sieci.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wała tylko, aby żadne z nich nie posiadało nigdy pieniędzy.
W ten sposób była pewną posłuszeństwa i uległości.
I tak chłopcy dorośli do wąsów, dziewczyna lat ośmnastu w stanie rodziméj rudy i pierwotności dzieci natury.
Tymczasem pani Zofia gospodarzyła, procesowała, zbierała, nie troszcząc się o nic i o nikogo, nie utrzymując nawet stosunków z najbliższą rodziną, zasklepiona w granicach Pryskowa.
Wszystko to opowiadał Konstantemu Różycki po drodze do nieznanéj ciotki.
Jechali tam wprost z Rogalów, po wypoczynku i dobréj gościnie, we czworo, bo w chwili odjazdu i Adaś muzyk wprosił się do towarzystwa, na wielkie zdziwienie stryja.
— Co ty tam robić będziesz? Fortepian pewnie od czasu wesela Holaniekich nie strojony.
— Stryj-bo mi zawsze fortepianem urąga! — stęknął chłopak pociesznie — Mogę doznawać przecie innych téż wrażeń.
— Et! — pogardliwie machnął ręką stary kawaler.
Adaś jednak pojechał i okazało się, że lepiéj zna Pryskow od stryja. Do opowiadań dodawał szczegóły, często prostował wieści, protestował przeciw złośliwościom pana Erazma.