Strona:Maria Rodziewiczówna - Joan. VIII 1-12.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mu i ludzi, którzy tam bywali, upodobanie zbytku. Skończył cztery klasy gimnazjum w osiemnastym roku życia i odtąd stał się tem, czem był do końca: eleganckim panem, umiejącym bawić się, wydawać pieniądze, zdobywać kobiety, przyjaciół i stosunki, lubionym i kochanym przez wszystkich. Można śmiało rzec, że był to w tych rozlicznych fachach światowca genjalny człowiek i ulubieniec losu.
Kronika erotyczno-skandaliczna Odessy zapisała go wielokrotnie na swych kartach i posiadam tu pod ręką parę dokumentów policyjnych, zbyt drażliwej natury, abym je mógł publicznie odczytać. Wystarczy, gdy powiem, że pan Morzyński bawił się jak człowiek, który ma dużo pieniędzy, dużo wolnego czasu i pomysłowości do użycia swych sił, młodości i zdrowia i życia sytego, przesyconego dobrobytem i wygodami.
Trwało to bez zmiany i troski lat dziesięć. Wtedy nastąpiły w Odessie jednocześnie dwa bankructwa i skandale. Stary Morzyński zmarł nagle na apopleksję. Okazało się, że stracił na giełdzie wszystko swoje i dużo bankowych pieniędzy. Z dnia na dzień żona i syn zostali nędzarzami, ale też z dnia na dzień, w godzinę po pogrzebie, syn zniknął. Zniknęła również piękna Rumunka, żona bankiera, miljonowa kobieta. Matka Morzyńskiego pozostała sama w nędzy ostatecznej. Wierzyciele zabrali wszystko, nawet dach nad głową, nawet suknie. Syn już nigdy tam nie wrócił, ani się o nią zatroszczył. Przyjaciele opuścili, bo była już stara i brzydka, i żyje dotąd. Widziałem ją, nawpół