Przejdź do zawartości

Strona:Maria Rodziewiczówna - Joan. VIII 1-12.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To jednak szczególne, że tak dobrze pamiętacie wypadek ze znajdą, a własnych dziejów zapomnieliście. Zapewne i nadal utrzymywaliście stosunki z Gcdrasem, jeśli wiecie napewno, że dziecko to i jego córka Marja są jedną i tą samą osobą?
— To wiem napewno. Gedrasa nie spotykałem, ale dziewczyna bywała u mnie. Mam mydlarnię na Hożej. Dziewczynę znam od trzech lat.
— I domyśliwszy się, kto ona, nie chcieliście odwiedzić dawnego kolegi?
— On mi nie był kolegą. Jestem ślusarz z profesji, a on był u pana Zaremby nocnym stróżem.
— Więc zmieniliście fach? A oprócz mydlarni teraz nie prowadzicie żadnego interesu?
Hilek łysnął złowrogo oczyma.
— Ja tu nie jestem na śledztwie — warknął. — Świadczę, co wiem, że Gedras nie miał żony, ani córki.
Stuch zwrócił się do sądu:
— Świadek ten został wydalony z fabryki za kradzież, którą odkrył i dowiódł mu właśnie stróż Gedras. Obecnie zajmuje się paserstwem i dostawą dziewcząt do domu rozpusty, na co mam dowody. Upraszam tedy o wykreślenie go z liczby świadków. Jeśli pan Zaremba tak dobrze pamięta swego stróża i zna jego charakter, zapewne też będzie pamiętał Arcimowskiego, ślusarza i może potwierdzić prawdziwość mego pierwszego zarzutu względem niego. Dowód następnego znajdzie sąd w tem oto zeznaniu dziewczyny, Olgi Brożek, zmarłej u św. Łazarza w zeszłym tygodniu.